Ewa Szelburg-Zarembina, Ecce Homo

Warszawa, Polska 1932
„[T]o jedna z nielicznych poetek polskich, która nie zaszywa się w głębi swego saloniku i nie bawi się ustawianiem na konsoli rokokowych cacek, ale śmiało zagląda w meduzie oczy współczesności, po męsku szukając wyjścia w gąszczu antynomij życia dzisiejszego. W dobie zupełnego spadku na giełdzie barbarji faszystowskiej nędznych papierów człowieka z heroizmem rozdmuchuje ledwo tlejącą już iskrę człowieczeństwa, by wybuchła w olbrzymi pożar”.

„Utwór ten to poetycki przekrój ohydnej rzeczywistości powojennej, na którą tragicznie się kładzie olbrzymi cień Ukrzyżowanego. […] Tragiczna ludzkość krwią ocieka, Armja ugwieżdżonych orderami inwalidów – to ludzie zbyteczni, których miejsce przy warsztatach i żonach zdrowi zajęli. […] A oto dzieci w papierowych hełmach bawią się drewnianemi pałaszykami i upojone zabawą w wojsko, marzą o chwili, gdy prawdziwe szable nabożnie w dłonie ujmą. Bezrobocie, nędza i głód. […]
Schronisko wielkomiejskie dla bezdomnych […]. Nie w stajence betleemskiej, tu wśród ludzi, którzy gorzej od bydląt stajennych żyją, narodzi się dzisiaj Chrystus. Nie trzech królów, nie pasterzy, nędzoty najlichszej adorację przyjmie. [….] I zawiśnie na krzyżu – szubienicy [… l]ecz nie umarł. Zmartwychwstał. Żyje w każdym nędzarzu. […] Kalwarja dnia powszedniego. Golgota »prostego człowieka«” Flamen (właściwie K. A. Jaworski), Walka o człowieka (Na marginesie dramatu Szelburg-Zarembiny), „Kamena”, 11-1933, nr 3, s. 33-34↩︎.

Ecce Homo, dramat autorstwa Ewy Szelburg-Zarembiny z 1932 roku, nazywany „nowoczesnym misterium”, nigdy nie doczekał się swojej premiery na polskich scenach. Został wpisany na teatralny indeks sztuk zakazanych zaraz po tym, jak warszawski teatr Ateneum zainteresował się wystawieniem sztuki. Jak relacjonował dziennik „Robotnik”:

„Nietylko wyroki Opatrzności są – niezbadane: niezbadane bywają również decyzje urzędów cenzorskich, które – na każdym odcinku czasu i przestrzeni – potrafią zadziwiać świat najrozmaitszemi niespodziankami. Taka refleksja nasunęła mi się po przeczytaniu misterjum p. Szelburg-Zarembiny p.t. »Ecce Homo« (»Oto człowiek«); zakwalifikowano je, jak wiadomo, do grania w teatrze »Ateneum«, – niestety jednak – z przyczyn od autorki niezależnych – dyrekcja teatru musiała poniechać tego zamiaru. Trudno się, doprawdy, domyślić co stało się w danym wypadku kamieniem obrazy: czy skargi żałobnych matek u grobu Nieznanego Żołnierza, czy scena przed bramą zamkniętej fabryki, czy może mało pochlebna ocena faryzeuszów, których ród w ciągu dwóch tysięcy lat pleni się i płodzi z uporem złego chwastu… Faktem jest przecież, że w misterjum p. Szelburg-Zarembiny nie znajdzie nikt nic takiego, czegoby nie znał – pomijam rzeczywistość codzienną – z książek i utworów scenicznych, zarówno polskich, jak obcych. Zresztą, w tem misterjum niema żadnych aluzyj lokalnych, zdolnych urazić czyjeś »prawowierne« i »prawomyślne« uczucia; to, co rozgrywa się w ramach siedmiu jego obrazów, dziać się może i poniekąd dzieje się – w każdym punkcie globu, gdzie przemoc i wyzysk triumfują dotychczas nad prawem Człowieka” B.D. „Oto człowiek!…” (Na marginesie książki Ewy Szelburg-Zarembiny), „Robotnik”, 5-04-1932, nr 117, s. 2.↩︎.

Decyzja o wpisaniu na indeks utworu Szelburg-Zarembiny była decyzją stricte polityczną – autorka poruszała nadto kilka drażliwych dla sanacyjnej cenzury. W „Ecce homo” przed widzem/czytelniczką rysuje się wyraziste oskarżenie w stronę czczących wojnę rządzących, którzy wysyłają cudze dzieci na pewną śmierć. Ponadto, w dramacie głośno wybrzmiewa przekonanie autorki, że „gdyby się Bóg po raz wtóry miał dziś narodzić, nie znalazłby może innego miejsca niż… barak dla bezdomnych […]” Leon Pomirowski, Nowa literatura w nowej Polsce, Warszawa 1933, s. 298.↩︎. Pierwotnie zakaz dotyczył całości utworu, jednak wskutek interwencji Związku Zawodowego Literatów cięcia cenzorskie ograniczono do kilku fragmentów. „Rzeczy groźnych mianowicie dopatrzono się w obrazie pierwszym wprowadzającym na scenę inwalidów wojennych. A zatem obawa przed osłabianiem ducha militarnego w społeczeństwie […]” j.ł., „Ecce homo” pod nożycami cenzora, „Trybuna”, 1-03-1932, nr 1, s. 22.↩︎.

„»Przed fabryką« – nowy odcinek współczesności i nowy triumf podstępów życia, gdy bezrobotni znajdują pracę i będą wytwarzać dynamit i gazy… przeznaczone dla zniszczenia dobytku wszelkiej ludzkiej pracy” Ibidem.↩︎

– oto jeden z obrazów, który kreśli w dramacie poetka. W całości utworu pełno zadeklarowanego pacyfizmu i antykapitalizmu, który najpełniej wybrzmi w późniejszych „Sygnałach”; niemało w tym ostrej krytyki „faryzeuszostwa”, a przede wszystkim, sugestii, że nauczanie Chrystusa, „będące wezwaniem do czynnego uprawiania miłości bliźniego, nosi w sobie znamiona czynu rewolucyjnego[, a c]zyn ten realizowany jest tylko w ziemskim wymiarze” Maria Jolanta Olszewska, Pytanie o zbawienie świata i człowieka – Ecce homo Ewy Szelburg-Zarembiny. Dawny teatr na nowo odczytany, 2012/2013, https://portal.uw.edu.pl/documents/9763960/10288234/olszewska_ecc_homo.pdf  [dostęp: 10-02-2019], s. 18.↩︎.

O „Ecce homo” pisze m.in. Zofia Bodkier-Szapiro dla żydowskiego tygodnika dla kobiet „Ewa”, dokonując w samym tytule porównania polskiej dramatopisarki z J. M. Remarque’m:

„»Ecce homo« jest rewizją całego szeregu zagadnień o charakterze społecznym i historyczno-religijnym – wyrażoną w postaci misterjum w 5-u odsłonach. Poraz pierwszy w polskiej literaturze spotykamy się z trzeźwym stosunkiem do spraw wojny i pokoju lub bezrobocia, dotychczas, bowiem, gloryfikowanie zbiorowej zbrodni jaką jest wojna wnosiło wiele fałszywego patosu w ocenę najważniejszych zagadnień naszego życia.

W I-ym obrazie autorka w całym szeregu kontrastujących ze sobą motywów ukazuje nam niewspółmierność i tragizm między wysiłkiem urodzenia i wychowania syna, a jego losem żołnierza. […] I niema na wojnę żadnego usprawiedliwienia, ani nawet tej ulgi, aby winę rzucić na stronę przeciwną… […] W szeregu cudnych djalogów autorka z nieubłaganą logiką ukazuje nam, te sprawy życia są silniejsze i każą zapominać o tych, którzy, jako inwalidzi, już się do życia nie nadają, bo miejsca ich są poprostu zajęte przez innych; zostaje im więc pompa mdłych pseudo-patrjotycznych frazesów, potrzebnych li tylko faryzeuszom dla ponownego wyzyskania ogłupiałych. Jak zgrzyt, brzmi wojenna piosenka dzieci, kończąca I obraz, jak mocny protest przeciwko całemu współczesnemu wychowaniu młodzieży.

Treść I-ego obrazu – to apel do matek całego świata, ukazujący bez osłonek i fałszywych hasłem istotę ohydy zgładzania się narodów. […] Należy gruntowanie zmienić cały system wychowawczy, a głównie zaprzestać gloryfikowania czynów wojennych; […] zanik wojny pozwoli ludzkości na rozkwit o jakim trudno było marzyć przy perjodycznem wytrzebianiu kwiatu kultury, zaniku wszelkich czynników moralnych i hamulców etycznych, przekutych na jedno hasło »ratuj się – mordując«. […]

Rezultatem wojny, jej konsekwencją jakby – to treść obrazu II-ego: bezrobocie. Całe lata trwa załamanie się we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego, wywołane wybuchem wulkanu wojennego, co i raz to nowe wstrząsy dają poznać ludzkości o skutkach wojennego szaleństwa. W słowach prostych i przez to bardziej dojmujących autorka maluje nam nędze, spowodowaną brakiem pracy; głód i prostytucję, dla których koryfeusze kapitalizmu szykują jedno wyjście: fabrykację gazów trujących i broni aby… wyciągać świeże zyski dla siebie.

W następnych obrazach autorka, malując z artyzmem życie najbiedniejszych wciąga nas jednocześnie w sferę zagadnień o charakterze historyczno-religijnym. Próbę rozwiązania problematów społecznych za pomocą religii autorka zawdzięcza niewątpliwie wpływom neo-katolików francuskich, głęboką religijnością oraz budową wiersza… Kasprowicza. Dramat ten napisany jest zresztą wierszem pięknym, harmonijnym, – dialogu zwartym, giętkim oszczędnym w słowie, jędrnym i naturalnym. Plastyczność i tragizm scen, przeciwieństwo motywów dla wysunięcia efektów o sensie intelektualnym, świetnie wyczucie sceny, jak również stylu ludowego, wreszcie dowcip, zawarty w samym brzmieniu djalogów czynią z tej książki perłę literatury polskiej” Zofia Bodkier-Szapiro, Polski Remarque – Ewa Szelburg-Zarembina. „Ecce homo” – „Oto człowiek”, „Ewa”, 6-11-1932, nr 233, s. 3.↩︎.

 

Leon Pomirowski na kartach Nowej literatury w nowej Polsce również nie szczędzi pochwał dla dramatu:

„»Ecce homo« to jeden z objawów aktualizacji mitu. Mitem jest tu nie postać bohatera, ale nakaz sumienia, odwieczna potrzeba sprawiedliwości. Każdy mit jest z natury motywem dramatycznym, ponieważ wyraża się w nieprzerwanej walce idei z rzeczywistością. Ta walka stwarza jego niegasnącą aktualność od chwili, gdy Ewangelja Chrystusowa stanęła wpoprzek faryzeuszowskiej obłudzie świata. Od tego momentu bój trwa i trwać zapewne będzie do końca dni ludzkich na ziemi. Ludzie pocichu modlą się do świętej sprawy braterstwa, a głośno uzasadniają niemożliwość jej realizacji.

[…] Z tej prostej pobudki etycznej narodził się utwór »Ecce homo« Szelburg-Zarembiny. Rzecz ujęta jest w formę rewii, sprowadzonej do teatralnego kształtu stylizowanej szopki, w której różnorodne sceny demonstrują odwieczny problemat rozdźwięku między słowem a czynem.

[…] »Ecce homo« świadczy, że subtelna prozatorka doskonale włada wierszem. Wiersz ten jest zwarty, pełen lapidarnej ekspresji. Ekonomja słowa jest w wybornej proporcji z rzeczowością wyrazu.

Oszczędność zdania wiąże się z oszczędną, skupioną konstrukcją obrazów, pozbawionych jakiegokolwiek efekciarstwa, lub taniej demagogji” L. Pomirowski, Nowa literatura…, op.cit., s. 297-300.↩︎.

„Ecce homo” na nowo?

„Ecce Homo”, podobnie jak o późniejszych „Sygnałach” właściwie zapomniano na ponad 80 lat – a w świadomości ogólnej samo nazwisko poetki zaistniało wyłącznie w kontekście tekstów i wierszy dla dzieci. Dopiero w roku 2015 Grupa Artystyczna TERAZ POLIŻ współpracując z badaczkami z projektu HyPaTia – Kobieca Historia Teatru Polskiego. Feministyczny Projekt Badawczy odkryła dwa zapomniane dramaty Szelburg-Zarembiny. TERAZ POLIŻ powołało dziwy polskie, czyli jak określają autorki: „projekt badawczo-popularyzatorski dotyczący polskich dramatopisarek XIX i XX w.”, w ramach którego oba teksty przywrócono historii rodzimego dramatu. „Ecce Homo” wciąż czeka na swoją premierę.