Stanowisko Roku Antyfaszystowskiego w sprawie wystawy “Sztuka polityczna” w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski

Warszawa 25 sierpnia 2021
Nowa wystawa w CSW Zamek Ujazdowski, zatytułowana “Sztuka polityczna” prezentuje artystów, którzy w swoich pracach pod pozorem sztuki zaangażowanej powiela retorykę antyuchodźczą i antymuzułmańską, która doskonale sprawdzała się podczas kampanii wyborczych partii rządzącej.

Minęła już dekada od kiedy Marsz Niepodległości przeistoczył się z niszowego zgromadzenia w nacjonalistyczną kulę śniegową, pochłaniającą rodziny z dziećmi i większość polskiej prawicy. O wiele mniej czasu minęło od wiosny 2020 roku, kiedy nowo powołany dyrektor Bernatowicz wyrzucił z CSW Zamek Ujazdowski spotkania Roku Antyfaszystowskiego. Ten bojownik o wolność słowa ocenzurował antyfaszystowskie seminarium, ponieważ w nowym profilu instytucji nie było już miejsca na czytanie tekstów krytycznych wobec faszyzmu i antysemityzmu. Nic zresztą dziwnego, to dzięki klasycznym lekturom na wskroś można przejrzeć nowomowę, która cechuje jego kadencję. Dlatego myśl krytyczną trzeba podważyć przyczepiając jej łatkę „marksizmu kulturowego”, używając starych, dobrych nazistowskich klisz propagandowych.

Nowa wystawa w CSW Zamek Ujazdowski, zatytułowana “Sztuka polityczna” prezentuje artystów, którzy w swoich pracach pod pozorem sztuki zaangażowanej powiela retorykę antyuchodźczą i antymuzułmańską, która doskonale sprawdzała się podczas kampanii wyborczych partii rządzącej. Kuratorzy wystawy buksują w koleinach dwójmyślenia. Wolność słowa to dla nich prawo do wygłaszania nienawistnych wypowiedzi na temat mniejszości, które są za słabe, żeby się bronić. Można je bezkarnie odczłowieczyć, ponieważ nie stoi za nimi potęga państwa, kościoła i „moralnej większości”. Równie bezkarnie można w Polsce żonglować symbolami (neo)faszystowskimi, są nimi wypełnione ulice i przestrzeń polskojęzycznego Internetu. Zamiast znaleźć się pod lupą prokuratury organizatorzy nacjonalistycznych marszy dostają państwowe dotacje.

Dlatego też zaproszenie na wystawę Dana Parka i Uwe-Maxa Jensena nie jest, wbrew deklaracjom kuratorów, prezentacją postaw zmarginalizowanych. Lokuje się w samym centrum nacjonalistycznej polityki kulturalnej. Jest celowym zabiegiem dążącym do wykorzystania polskich instytucji kultury jako ośrodków szerzących prawicową propagandę najniższych lotów. W murach Zamku Ujazdowskiego znalazło się miejsce dla Parka, tego nazywającego Holocaust „żydowskim kłamstwem” sympatyka Breivika Niklas Orrenius, Strzały w Kopenhadze, tł. Katarzyna Tubylewicz, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2018, s. 226.↩︎i bywalca neonazistowskich spędów w Szwecji, Danii i Węgrzech; znalazło się również miejsce dla Jensena – topornego agitatora duńskiej, skrajnie nacjonalistycznej partii Stram Kurs, ze słabością do ekshibicjonizmu. Razem z kuratorami łączy ich przekonanie, że kopanie Koranu i malowanie swastyk to wybitne dzieła zmarginalizowanych artystów.

Nonkonformizm i walka z „poprawnością polityczną”, które niby przyświecają „Sztuce politycznej” w CSW, mają swoje granice – a są nimi uczucia religijne polskich katolików. I choć obaj – Park i Jensen – mają w swoim repertuarze prace antyklerykalne, takie jak karykatura katolickiego księdza gwałcącego oralnie ministranta, na wystawie ich jednak prawdopodobnie nie zobaczymy. Tak właśnie wygląda nonkonformizm spod znaku skrajnej prawicy, który nienawiść szerzy pod ochroną prokuratury, w świetle fleszy państwowych mediów, z błogosławieństwem ministra.